sobota, 30 marca 2013

Rozdział IV


     Od wizyty Sakury w moim domu minęło już dwa tygodnie. Nie wiedziałem, co powiedział jej Itachi, ale wnioskując po jej zachowaniu, gdy wtedy wychodziła, niewiele. Byłem mu wdzięczny za to, że nie wtrąca się w moje sprawy - przynajmniej tyle.

   Wracając do Sakury, była naprawdę nieznośna. Kiedy pokazywała mi szkołę, nie mogła sobie darować wypytywania o to, co robiłem po jej wyjeździe. Usilnie starała się rozwinąć rozmowę, ale nie miałem na to najmniejszej ochoty. Zastanawiałem się, czy ona naprawdę nie rozumiała moich wcześniejszych słów? Wydawało mi się, że dobitnie podkreśliłem, co o niej myślę. Niestety nic się nie zmieniła, nadal była dawną Sakurą. Tą, która nigdy nie poddaje się w dążeniu do celu i, co gorsza, zawsze ten cel osiąga. W tamtym momencie miałem wielką nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Po prostu nie chciałem wracać do przeszłości. A jednak przyłapałem się na tym, że z dnia na dzień myślę o niej coraz więcej. Nie mogłem uwolnić się od obrazu jej twarzy przed moimi oczami. (Obraz) Towarzyszył mi cały czas i nie dawał się na niczym skupić. Naprawdę dezorganizowała mi całe dnie.

   
   Potrząsnąłem głową, żeby choć na chwilę uwolnić się od tych myśli. Musiałem w końcu skupić się na lekcji, bo zaczynałem robić sobie kłopoty. Ostatnio nic innego nie słyszałem, jak tylko narzekanie nauczycieli na moją nieuwagę.
     Westchnąłem i spojrzałem na, wiszący nad tablicą, zegarek. Jeszcze tylko: trzy, dwa, jeden... dzwonek. Tak upragniony przez wszystkich uczniów. Szybko wrzuciłem książki do plecaka i wstałem z zamiarem wyjścia z klasy. Kiedy byłem już przy drzwiach, poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciłem głowę i kątem oka spojrzałem na ów sprawcę. Był to nie kto inny, jak blondyn, którego widoku nie mogłem zdzierżyć. Wiecznie uśmiechnięty optymista. Każdy do niego lgnął mimo, że nie grzeszył inteligencją, a co najważniejsze - ciągle przebywał z Sakurą. Praktycznie nie odstępowali się na krok i tak samo było teraz. Siedziała za nim na ławce i z zaciekawieniem wyczekiwała na rozwój naszej rozmowy.
- Czego chcesz? - starałem się mówić spokojnie.
- Tyle już chodzisz do naszej klasy, a my nadal nic o tobie nie wiemy, stary. Może wyjdziesz gdzieś z nami w ten piątek, co ty na to? - wyszczerzył się w moją stronę i podrapał po głowie.
- Nie, dzięki.
- Oj no, nie daj się prosić. Będą też nasi znajomi.
- Jakby mi zależało...
Zobaczyłem, jak z twarzy różowowłosej zniknął uśmiech. Podeszła do Naruto i spojrzała na mnie, unosząc jedną brew ku górze.
- Co ty, boisz się nas? - fakt, grała dobrze. Najwidoczniej również nie miała ochoty mówić znajomym, że się znamy, a to było mi na rękę. - Masz zamiar olewać klasę przez cały rok?
- Sakucia ma rację. Choć z nami, będzie fajnie.
Strasznie wkurzał mnie ich widok razem. Wyglądali na szczęśliwych, ale nadal nie wiedziałem czy to zwykła przyjaźń, czy też są razem. Ich zachowanie było tak dwuznaczne, że nie byłem w stanie tego ocenić, a ciekawość, przyznam, zżerała mnie od środka.
- Niech będzie - powiedziałem i wyszedłem.


Piątek po południu.


    Czas zleciał wyjątkowo szybko i nim się obejrzałem, jechałem w stronę centrum miasta do podobno "najlepszej na świecie knajpki". Znalazłem się tam w przeciągu dwudziestu minut i zaparkowałem auto na pobliskim parkingu. Kiedy wysiadłem, tuż przede mną pojawiła się Sakura. Uśmiechnęła się i kiwnęła głową na znak, żebym poszedł za nią. Była wyjątkowo cicha i nie zaczynała rozmowy. Może dała już sobie spokój. Taką miałem nadzieję, ale nie chciałem wyciągać pochopnych wniosków. W końcu dzień się jeszcze nie skończył.


     Weszliśmy do środka "Ramen 24", bo tak nazywało się to miejsce.

- Oryginalnie, nie ma co... - nie udało mi się zdusić w sobie sarkazmu, ale dziewczyna tylko uśmiechnęła się pod nosem na mój komentarz. Rozejrzałem się dookoła. Mimo tandetnej nazwy środek wyglądał przyzwoicie. Ciepłe kolory nadawały pomieszczeniu przytulny nastrój i nawet ja czułem się swobodnie. Przy stole siedział już blondyn z czwórką, którą kojarzyłem z klasy. Pomachał nam, dając znak, że to nasz stolik. Podeszliśmy do nich i dziewczyna zaczęła mi wszystkich przedstawiać.
Ino - atrakcyjna blondynka, chociaż nie miała w sobie tego czegoś, co Sakura, mimo jej wyrazistych niebieskich oczu, dużych piersi czy zgrabnych ud.
Hinata - również piękna dziewczyna. Z początku wyglądała na nieśmiałą, ale po chwili zachowywała się jak reszta. Sympatyczna, ale do wdzięku Haruno się nie umywała.
Gaara - opanowany i małomówny. Z czasów mojej znajomości z Sakurą, wiedziałem, że jest jej kuzynem. Dużo o nim wtedy opowiadała. Pytanie czy on wiedział o mnie...
Kiba - rozgadany chłopak Ino. Również wieczny optymista, któremu uśmiech nie schodził z twarzy, zupełnie jak Sakurze.
Naruto - matoł.
     Jak to się stało, że przez tyle czasu nikogo jeszcze nie poznałem? Cóż, wystarczyło ich unikać, a w tak dużej szkole jak nasza to raczej łatwe zadanie.

    Usiadłem obok brązowowłosego chłopaka i byłej przyjaciółki. Wbiłem wzrok w stolik, bo uświadomiłem sobie, że każdą poznaną osobę porównuję z nią. Musiałem z tym skończyć i to szybko. Ona znowu zaczynała być częścią mojego życia. Przecież ciągle nią jest... idioto. Przeczesałem włosy dłonią. Wariujesz, Uchiha.

- Ej, bracie! - poczułem klepnięcie w plecy - Żyj.
- Sory, zamyśliłem się.
- Nie ma sprawy, tylko wróć już do nas - Kiba zaśmiał się i odwrócił do Ino, żeby kontynuować rozmowę. Uśmiechnąłem się. Chyba znalazłem kumpla.
- To co zamawiacie? - krzyknął ucieszony Naruto - Ja na pewno ramen... jakieś trzy porcje, chociaż może...
- Przyzwyczaisz się - szepnęła w moim kierunku Sakura - On lubi dużo jeść.
- Nie wygląda - powiedziałem bardziej do siebie, niż do niej. Zaśmiała się i podała mi menu.
- Masz, ty też coś weź. Ten wieczór tak szybko się nie skończy.

     Spojrzałem w stronę blondyna, który kończył jeść drugą porcję i wyraźnie miał ochotę na kolejną. Chciałem pogadać z Kibą, ale był zbyt zajęty Ino, a z resztą nie miałem większej ochoty, dlatego wstałem i poszedłem do baru zamówić sobie coś do picia.

- Pepsi, proszę.
Usiadłem na wysokim siedzeniu i odebrałem od pracownika szklankę z napojem. Upiłem łyk i o mało się nim nie zakrztusiłem, kiedy znikąd, obok mnie, pojawił się Gaara.
- Nie wiem co się pomiędzy wami wydarzyło po twoim przyjeździe tutaj, ale kiedy dwa lata temu mi o tobie opowiadała, wydawałeś się być jej przyjacielem. W co sobie pogrywasz, Uchiha?
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Zamierzasz zachowywać się jak dziecko i nadal wszystkich okłamywać?
- Em, Gaara... tak? Ja naprawdę nie wiem, o czym mówisz.
- Rób, jak uważasz, ale jeśli ją skrzywdzisz, nie tylko ze mną będziesz miał do czynienia - wstał z zamiarem odejścia, ale powstrzymałem go.
- A kogo jeszcze masz na myśli, co?
Odwrócił się w moją stronę i kiwną głową w stronę blondyna.
- Ten tam oddałby życie w jej obronie. Na pewno nie odpuści nikomu, kto zrobi jej krzywdę. Zresztą nie tylko on. Radzę ci zapamiętać te słowa.
- Też mi coś... - szepnąłem i wyminąłem go w drodze do stolika. Zanim usiadłem, usłyszałem jeszcze jak żegna się z wszystkimi. Powiedział, że musi wrócić wcześniej i wyszedł.
- To jak? Może przejdziemy się na kręgle? - propozycja padła z ust Ino. Wszyscy zgodziliśmy się i kilkanaście minut później staliśmy już przed torami do gry. Zdecydowaliśmy podzielić się na dwuosobowe drużyny i tak oto wylądowałem w parze z Sakurą.

   Patrzyła na swój wynik. Wygrywała ze mną dwukrotnie i nie ukrywała swojego zadowolenia, co jeszcze bardziej mnie denerwowało.

- Hahaha, Sasuke. Co z tobą? Jesteś beznadziejny.
Tak, nabijała się. I to już dobre pięć minut, ale jak miałem wygrać skoro ona była ciągle obok. Nie mogłem się w ogóle skupić na kuli, a zbicie kilku kręgi naraz stawało się rzeczą niemożliwą.
Sakura przybliżyła się do mnie i zadarła głowę w górę, żeby spojrzeć na moją twarz. Wyszczerzyła się i dodała, żebym nie dawał jej aż tak dużych forów. Chwilę później jej wyraz twarzy zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Stała przede mną zamyślona i uśmiechała się sentymentalnie.
- Stało się coś?
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Wydawało mi się, że czas się zatrzymał, a przynajmniej zwolnił. Nie wiem jak długo się w nią wpatrywałem i jak głupi wyraz twarzy miałem. Z transu wyrwał mnie jej głos.
- Jesteś ode mnie jeszcze wyższy - zmarszczyłem brwi - Pamiętasz, jak śmiałeś się, że już nie urosnę? Wykrakałeś, idioto.
- Mini, tak?
- Miałeś mnie tak nie nazywać! - zrobiła naburmuszoną minę.
- Sama mi o tym przypomniałaś.
Poczochrała mi włosy jak to miała w zwyczaju robić dwa lata temu i znów wlepiła we mnie swoje duże, zielone oczy.
- Zacznijmy od nowa...

     Stało się. Z moim postanowieniem unikania jej wytrzymałem zaledwie kilka tygodni. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Wiem jedynie, że... tęskniłem. Brakowało mi jej uśmiechu i tego, że rozświetlała mi każdy dzień swoim pozytywnym podejściem do życia. Mimo, że byliśmy swoimi przeciwieństwami - potrzebowałem jej.

     Po raz pierwszy od tylu miesięcy uśmiechnąłem się. Już nie liczył się jej wyjazd, a to, że znów jesteśmy razem.

Od Autorki:

Rozdział krótki, aż za bardzo. Ale wybaczcie mi. W tamtym tygodniu nie miałam czasu go zacząć więc pisałam go w tym, a od poniedziałku właśnie dręczy mnie dosyć wysoka gorączka. Jednak z reguły dotrzymuję obietnic, dlatego rozdział jest (jaki jest). Na razie opowiadanie się rozkręca dlatego może być nudnawo, ale postaram się, żeby rozmyślenia Sasuke trochę to wszystko wzbogaciły. Co do Sasuke... no tak rozdział jedynie z jego perspektywy - tak wyszło. Może nawet tak pozostanie, ale niczego nie jestem pewna.

Drugą sprawą jest to, że wpadł mi do głowy dużo lepszy pomysł na opowiadanie, z którym noszę się już dłuższy czas i już wkrótce będę mogła zaprosić Was na mojego drugiego bloga.


Dziękuję też za nominacje, ale tak jak mówiłam, piszę dla siebie. Dlatego nie startuję w konkursach i tym podobnych, i tak już pozostanie.


Na koniec, z okazji Świąt Wielkanocnych, życzę wszystkim: niekończącej się weny, zdrowia, radości z najdrobniejszych rzeczy, spełniających się marzeń, woli walki, prawdziwych przyjaciół i wiele miłości. `




11 komentarzy:

  1. Jejku, jakie to było... fantastyczne <3 Te przemyślenia Sasuke... On naprawdę ją kocha, ja to wiem ^^ Rozdział krótki, no ale trudno ^^ Jest cudowny :D Gaara i Naruto, jacy oni waleczni ^^ Mam nadzieję, że kiedyś mu skopią tyłek. To by było ciekawe, chciałabym to zobaczyć :D
    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!!!
    No i oczywiście wesołych świąt!!!
    Pozdrawiam i przesyłam buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się Kirei - fantastyczny rozdział! Świetnie opisujesz uczucia Sasuke, świetnie wtapiasz się w Jego osobowość, a mało osób to potrafi, uwierz.
    Kiba <3 Kocham go! Cieszę się, że pojawił się w opowiadaniu... Kumpel Sasuke, tak? ;> Może być ciekawie.
    Cieszę się, że nie zrobiłaś z Hinaty takiej nieśmiałej, szarej myszki. Zachowałaś równowagę - ani za dużo, ani za mało.
    Zdrowiej!
    Wesołych świąt Bożego Narodzenia. Choinka już ubrana? ;d
    Pozdrawiam, życzę weny no i zdrowia, oczywiście :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:*
      Tak, tak ubrana. I króliczek ze śniegu ulepiony :D

      A co do Hinaty - szczerze? Nie lubię jej w anime właśnie dlatego, że jest cicha i no nie wiem... nieporadna. Ogólnie w życiu takich osób nie toleruję i w opowiadaniu na pewno taka nie będzie :D

      Usuń
  3. Jej, strasznie podobał mi się rozdział. Genialnie opisujesz od strony Sasuke, jego uczucia, myśli.
    Gaaruś, brutal wypruje Saskowi flaki :D jeśli oczywiście będzie potrzeba. ;3
    Kręgle! Kocham kręgle - mimo iż jestem w tym totalnie beznadziejna. Wypad na kręgle to najlepsze co może być. :D
    Najbardziej podobała mi się ostatnia scena, miała taką przytulną i przyjazną atmosferę.
    No i życzonka : Wesołych, pogodnych świąt i smacznego jajka! :D

    Pozdrawiam! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje zamówienie zostało zrealizowane, zapraszam po odbiór: http://krytyczna-biel.blogspot.com/
    Pozdrawiam Kimi-san
    Na tamten blog nie mogłam się dostać, więc tu powiadamiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i co ja mam z Tobą zrobić? Rozpędzasz się jak rakieta świetlna i nie za bardzo chcę Cię zatrzymać! Cieszę się, że jesteś kolejną osobą o niesamowitym charakterze i świetnym talencie! Musisz go rozwijać, ale pamiętaj. Nie bierz na siebie za dużo, bo to znienawidzisz. Uwierz mi, niestety mówię z własnego doświadczenia. Ale wiedz, że popieram Cię całkowicie!
    Shikashi... Pisz. Pisz dalej i koniecznie powiadom mnie, gdy opublikujesz swój nowy pomysł! Pozdrawiam no i weny życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka. Na http://www.touch-of-soul.blogspot.com/ pojawiła się kolejna część partówki pt. Siedem lat. Życzę miłego czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdała ale szkoda, że taki krótki....
    pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć. Mam dobrą wiadomość :)
    www.touch-of-soul.blogspot.com jest kolejna, trzecia już, część partówki Siedem lat :) Miłego czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnego masz bloga!:3
    Zapraszam również do mnie:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że sie spodoba. ;D

    OdpowiedzUsuń