środa, 13 lutego 2013

Rozdział II

Only a life dedicated to others is worth living.


Wybiegłam za nim ze szkoły. Rozglądałam się, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Nagle dostrzegłam jego sylwetkę - otwierał swój samochód. Wyraźnie chciał opuścić to miejsce. Widząc, co robi, natychmiast do niego podbiegłam.

- Sasuke...
Nie odezwał się. Nawet nie odwrócił w moją stronę, ale nie wsiadł też do auta. To dało mi do zrozumienia, że chce usłyszeć, co mam do powiedzenia. Dlatego zaczęłam nieśmiało, choć radośnie:
- Ej, Sasuke? Wszystko w porządku? Nie poznajesz starych przyjaciół?
Nerwowy śmiech wydobył się z moich ust.
- To chyba niemożliwe, bo sam kiedyś powiedziałeś, że tych włosów nie da się zapomnieć, pamiętasz? Zresztą pan Kakashi zwrócił się do mnie po imieniu, więc...
Ciągle milczał, a ja wygłaszałam swój monolog. Cisza z jego strony zaczynała mnie denerwować.
- Cholera, Sasuke! - nie wytrzymałam - Odezwij się w końcu.
- Minęło trochę czasu - nareszcie usłyszałam jego głos, ale ton, z jakim mówił, wręcz mnie przestraszył. Był do mnie wrogo nastawiony - Wiele się zmieniło, Sakuro. Tak samo jak to, że nie jesteśmy już przyjaciółmi.
Jak to nie jesteśmy?
- Nie rozumiem. Ja wiem, wyjechałam, ale... - ciągnęłam dalej z nikłym uśmiechem.
- No właśnie - przerwał mi - W dniu twojego wyjazdu to, co było między nami, skończyło się. Już nigdy nie będzie, jak wtedy i to z twojej winy.
Ostatnie słowa wręcz wysyczał; były przesiąknięte jadem i żalem do mnie. Potem wsiadł do samochodu i pospiesznie odjechał.
Ale.. Sasuke...

To działo się tak szybko...wtedy byłam bezsilna.



Stałam tam kilka minut wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą znajdował się mój przyjaciel.

Przyjaciel?
Czy na pewno miałam prawo go tak nazywać? Sam przed chwilą powiedział, że już nim nie jest.
Westchnęłam.
Miał do tego całkowite prawo. Miał prawo mnie znienawidzić po tym, jak go zostawiłam. Nigdy jednak nie przeszło mi przez myśl, że znów stanie się zimny i obojętny. Myślałam, że z czasem dojdzie do siebie, pozbiera się po tym wszystkim i w końcu ze mną skontaktuje, ale nigdy tego nie zrobił. Może to było dla niego zbyt trudne, ale teraz? Znów mieszkaliśmy w tym samym mieście, mogliśmy się widywać, chodziliśmy do jednej klasy... spotkaliśmy się. Wierzyłam w to od samego początku.

Miałam łzy w oczach, które aż prosiły się, żeby spłynąć po moich policzkach. Jednak chciałam być silna. Wtedy moje rozmyślenia przerwał krzyk Naruto. Szybko wytarłam słone krople, które jednak wypłynęły z moich oczu i odwróciłam się do blondyna.

- Coś się stało, Naruto?
- To ja powinienem o to zapytać. Widziałem, jak rozmawiałaś z tym nowym i... Huh? Sakura? - przyjrzał mi się uważnie - Jesteś jakaś smutna, co on ci powiedział?
Jak zawsze musiał zauważyć.
- Skąd ten pomysł? - zaśmiałam się nerwowo - Nic się nie stało, umawialiśmy się tylko na jutro.
Uzumaki spojrzał na mnie pytająco, dlatego wyjaśniłam mu, że przecież miałam oprowadzić Sasuke po szkole. Na szczęście chłopak uwierzył i odpuścił. Nie chciałam mu wtedy wyjawiać prawdy. To był pierwszy raz, kiedy go okłamałam. Czułam się z tym źle, wręcz okropnie. Tyle, że na razie nie byłam gotowa na tę prawdę. Chciałam najpierw poznać powód, przez który czarnooki przekreślił naszą wspólną przeszłość.


***



Kiedy zobaczyłem ją w sali, kiedy usiadłem za nią... kiedy zobaczyłem jej ciepły uśmiech - mimo całego bólu, który czułem po jej stracie, chciałem ją przytulić. Chciałem poczuć jej zapach, dotknąć. Jednak przysiągłem sobie, że nigdy już nikt się do mnie nie zbliży. Nie chciałem znów się przywiązywać do kogokolwiek, a co dopiero do niej. Egoistyczne można powiedzieć, ale to była swego rodzaju ochrona. Choć wtedy nie byłem w stanie sam przed sobą przyznać się do tego.


Wtedy na parkingu... wiedziałem, że ją ranię. Sam nie czułem się lepiej. Mnie również ciężko było ją odtrącać, ale w tamtej chwili uważałem, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Traktować ją, jakbyśmy nigdy się nie znali.


Jednocześnie, gdy ją zobaczyłem, po tych dwóch latach poczułem się szczęśliwy. Odetchnąłem z ulgą, że nic jej nie jest, że nadal jest uśmiechniętą sobą. Ale moje postanowienie wzięło górę i przybrałem maskę niewzruszonego mimo, że w środku rozdzierała mnie chęć rzucenia się na nią.


Odjechałem.


Po prostu uciekłem, jak ostatni tchórz, bo to było najprostsze rozwiązanie.


Idiota.


Wszedłem do domu wściekły na samego siebie. Co ja do cholery powiedziałem?! Pytałem sam siebie, tworząc w swojej głowie istny chaos. Moje zachowanie nie uszło oczywiście uwadze Itachi'ego, ale zignorowałem go i z impetem zatrzasnąłem drzwi swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i włożyłem do uszu słuchawki. Muzyka mnie uspakajała. Chciałem oczyścić umysł i przemyśleć co dalej.

Wtedy przed oczami pojawiła się ona - a wraz z nią ten chłopak i wspomnienie dzisiejszego poranka. Kim on właściwie był? Gołym okiem widziałem, że łączy ich jakaś silna więź, jak niegdyś nas. Wtem zamiast niego ujrzałem siebie i ją sprzed lat. Byliśmy i liczyliśmy się tylko my...

Tego dnia długo wpatrywałem się w biały sufit rozmyślając, aż w końcu zamknąłem oczy i zasnąłem.



***



Naruto jak zawsze odprowadził mnie do domu. Nie obyło się bez pytań z jego strony, czy na pewno "ten nowy" nic mi nie zrobił, ale za każdym razem zaprzeczałam. Oczywiście blondyn zapewnił, że gdyby coś się stało, mam jego.

- Wiem - odpowiedziałam cicho na jego słowa.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. On zawsze przy mnie był.

Pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do domu. Potem zaczęłam robić obiad dla siebie i ojca, który niebawem miał wrócić z pracy. Z rodziców miałam tylko jego - moja matka zmarła przy porodzie. Dlatego to ja się nim zajmowałam i byłam panią domu. Opiekowałam się ojcem, bo cały czas był zapracowany i zmęczony z prostego powodu... dla mnie. Chociaż dbając o dom mogłam się mu odwdzięczyć.

I choć matki nigdy nie poznałam, opowiadał, że "jestem taka jak ona i niczym się od siebie nie różnimy." Dzięki temu mogłam sobie wyobrazić, jaka była, obserwując siebie samą.


Wieczorem miałam czas na przemyślenie wszystkiego. Usiadłam na parapecie w swoim pokoju i spojrzałam w niebo. Miliony gwiazd migotało radośnie, a księżyc oświecał swoim blaskiem ziemię. Lubiłam noc - tę jej tajemniczość i spokój. To, ze wtedy miałam czas, żeby rozmyślać godzinami nad swoim życiem.


Wypuściłam powietrze z płuc.


Sasuke.


Nie zdawałam sobie sprawy, że taka krótka rozmowa może być tak bolesna. Kilka prostych słów potrafiło zadać ból wielokrotnie większy od tego fizycznego. Jednak czułam, że on wcale tak nie myśli. Nie przekreśliłby wszystkiego tak po prostu! Musiałam dowiedzieć się, dlaczego jest oschły i nie chce mnie do siebie dopuścić. Tylko jak? Nie miałam pojęcia. Zaczęłam analizować, co mogło się stać w tym czasie i przeróżne pomysły przychodziły mi do głowy. Jedne lepsze, inne beznadziejne, ale niczego nie byłam wtedy pewna, dlatego żadnej możliwości nie mogłam wykluczyć. Sasuke, zawsze byłeś skomplikowany. Ciężej niż z babą. Uśmiechnęłam się do swoich myśli.


A wtedy? Plan doskonały:


- Itachi!





Początek rozdziału i ich rozmowa mi się nie podoba. Ale ilekroć próbowałam, nie mogłam jej lepiej napisać. Miałam na nią tyle pomysłów, że w końcu zawiodły wszystkie, jednak bywa i tak. To dopiero start, muszę się chyba jakoś rozkręcić.

Przy okazji dziękuję za komentarze, dużo dla mnie znaczą; dziękuję za rady, miłe słowa. Odpowiedziałam na każdy, jak tylko umiałam.

Dziś na początku słowa Naruto. Dają mi do myślenia i przypomniałam je sobie po dzisiejszej, niezwykle ważnej dla mnie, rozmowie :)


8 komentarzy:

  1. Och, jestem pierwsza :)
    Czekałam na Twój rozdział. Podobał mi się, ale jeżeli Ty znalazłaś w nim coś, co było wg Ciebie nie tak, to okej. Dobry znak, że nie uważasz się za mistrza słowa :) A ten mały niesmak z powodu jakiegoś tam fragmentu daje Ci możliwość rozwoju w następnym. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Jestem baaaardzo ciekawa jak to wszystko się potoczy :D WENY Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc, witam Cię :) Nareszcie rozdzialik drugi :zaciera rączki:. Mi się wszystko podobało, dlatego nie rozumiem Twojego toku myślenia, ale to dobrze, że zauważasz u siebie jakieś tam błędy.
    Jestem z Ciebie dumna :]
    No, a co Sakura chce zrobić związku z Itachim? Czyżby małe przesłuchanko? xD

    Wchodzę na bloga, paczę, słucham... Znam tą piosenkę. W połowie rozdziału przypomniałam sobie nawet skąd. Szkoda tylko, że pamiętam ją jako refren do piosenki bartelone - kocham. Tak, tak - kiedyś słuchałam rapu -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jeszcze niedawno słuchała, ale teraz dużo się zmieniło. Ogólnie mnie się kojarzy z Kawu - Gdzie to szczęście, jeśli dobrze pamiętam. Ale wolę to wydanie :D

      Usuń
  3. Hę? Itachi? Oh ^^ Czekałam na Twoją notkę i się nie zawiodłam ^^ Ja tam błędów nie widzę =,= Sasuke to idiota, zawsze powie coś, czego nie powinien. Uh =,= Ładnie się rozkręcasz, czekam na drugi rozdział!!! Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach jej... komentarz mi się usunął. Zacznę więc od nowa.
    Bardzo krótka notka, zdecydowanie za szybko się kończy, bo niewiele się wydarzyło. Przyjemnie się czyta, bo masz lekki styl i nie wymuszasz dialogów.
    Lepiej idzie Ci narracja z perspektywy Sasuke, jest naprawdę świetna. Dawno nie spotkałam się z tak dobrą narracją z tej perspektywy (powtórzenie tutaj mam, ale trudno). No dobra spotkałam się (serufu-saabisu.mylog.pl - polecam).
    Jednak naprawdę świetnie Ci to wychodzi, bo nie robisz z Uchihy całuśnego zakochańca "och i ach Sakura, zabiję każdego, kto na Ciebie spojrzy", ale postać skomplikowaną, złożoną, z pewnymi sprzecznościami. To od zawsze była moja wizja tej postaci, a z ostatnich rozdziałów mangi wynika, że właściwa (nie wiem czy czytasz, więc nie spoiluję konkretami). Właśnie dlatego, że umiesz pokazać tę średnio-uczuciową naturę owej postaci, sugerowałabym, abyś zdecydowała się na właśnie tę jedną narrację. Tekst byłby dużo bardziej spójny, niepodzielny na mniejsze fragmenty. Mogłabyś o tym pomyśleć, bo opisy z punktu widzenia Sakury są tak często spotykane na blogach, że ciężko się przez nie przebić i najzwyczajniej w świecie nudzą. Przy krótkich rozdziałach podział jest natomiast niekorzystny.

    Błędów nie znalazłam, więc gratuluję.Brakuje jedynie dwóch przecinków. Za to w jednym wielokropku wcięło Ci jedną kropkę, a po drugim spację. Poza tym w tym fragmencie - "[...]nie różnimy." - kropka powinna być dopiero za cudzysłowem, bo nie cytujesz całego zdania, ale wrzucasz jakiś fragment w zdanie. Ewentualnie cytat powinien zacząć się z dużej litery i po obu strona kreseczek kończących cudzysłów powinny być kropki. Czasem brakuje kropek w zapisie dialogów, ale to sprawa bardziej złożona i nie wyjaśnię tego w komentarzu.


    Dziękuję za komentarz na moim blogu, dzięki niemu zorientowałam się, że jest tu nowy rozdział (bo wspomniałaś o III, a nie o drugim). Zostawiając komentarz nie wymagam, żeby ktoś koniecznie na niego odpowiadał, czy też wchodził na mojego bloga, tym bardziej jest mi miło, że poświęciłaś na mnie chwilę. Nie masz za co przepraszam, bo komentarz zdarza się przegapić, a tamten nie był jakoś wybitnie długi.

    Co jeszcze mogę powiedzieć? - Również dodaję do linków i życzę powodzenia. Jeszcze tu wpadnę.

    Pozdrawiam,
    Nikumu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jestem zakręcona... Ja już mam Cię w linkach. Chciałam po prostu, żebyś zaznajomiła się z informacją, która zawarta jest w zakładce "P O L E C A N E", gdyż moje linki opieram nie tylko na adresie, ale też na krótkim opisie, którego wykonanie leży w obowiązku autora bloga.

      Usuń
  5. No cóż ja mogę napisać. Twój styl pisania bardzo mi się podoba, jest taki lekki i przyjemnie się go czyta. Cieszę się również, że nie robisz z Sasuke takiego romantyka, który "lata" za Sakurą. Jest to postać skomplikowana i tajemnicza, tak jak w twoim opowiadaniu. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, na www.touch-of-soul.blogspot.com pojawiła się ostatnia część mojej partówki zatytułowana 'Królowa Kier'. Serdeczne zapraszam Cię do lekturki :D

    OdpowiedzUsuń