niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział V

"Życie to plątanina myśli, w której pozornie zatrzymuje się czas, naprawdę zmieniając bieg na szybszy."



            Od wydarzeń na kręgielni minęło kilka dni. W moim życiu niewiele się jednak zmieniło. Mimo, że zgodziłem się zacząć z Sakurą wszystko od nowa, nie umiałem. Nadal nie potrafiłem tak łatwo zapomnieć tego, że odeszła. Widząc ją, czułem to, co w dniu, gdy wyjeżdżała. Cały czas miałem w głowie echo jej słów: "Jesteśmy sobie przeznaczeni..." - wiele nocy nie przespałem, zastanawiając się, co miała na myśli, ale do teraz nie znalazłem odpowiedzi. Być może te słowa nie miały większego znaczenia i powiedziała je przypadkiem, jednak chciałem wierzyć, że były prawdziwe i coś za sobą niosły.
           Przemyłem twarz zimną wodą i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Było już grubo po siódmej, a do pierwszej lekcji zostało mi zaledwie kilkanaście minut. Zabrałem  więc pospiesznie torbę i wsiadłem do swojego auta. Wyjechałem na główną ulicę i już po dziesięciu minutach byłem na szkolnym parkingu - cóż, dom niedaleko szkoły nie był taką złą sprawą. 
           Wysiadłem i skierowałem się w stronę swojej klasy. Gdy byłem już blisko, do moich uszu doszedł głośny śmiech, który tak doskonale znałem.
           Przy sali 208 stała już Sakura z grupką znajomych. Poznałem ich już trochę lepiej i mogłem śmiało powiedzieć, że zaprzyjaźniliśmy się. W starej szkole nie miałem wielu przyjaciół, bo nigdy nie potrafiłem się z nimi dogadać. Wydawało mi się, że pochodzimy z innych planet i mówimy zupełnie innym językiem. Teraz czułem się dobrze w towarzystwie Kiby, Ino, Hinaty, a nawet Gaary, choć nadal nie miał do mnie zaufania. Co do Naruto, ciągle kłóciliśmy się o każdą błahostkę i wzajemnie sobie dogryzaliśmy. Wkurzał mnie, jak nikt inny, dlatego specjalnie nie zwracałem się do niego po imieniu, a wymyśliłem parę przezwisk. "Młotek", "głąb", czy po prostu "idiota" pasowały do niego znacznie lepiej i doskonale oddawały, według mnie, jego charakter.

- Cześć Sasuke - usłyszałem głos różowowłosej, która wpatrywała się we mnie uważnie. 
- Hej - odpowiedziałem krótko, a po chwili po szkolnym korytarzu rozległ się dźwięk dzwonka. 

           Wyminąłem wszystkich i wszedłem do sali. Chwilę później inni uczniowie również zasiedli w swoich ławkach, a tuż za nimi pojawił się nauczyciel. 

          Sakura zajęła miejsce przede mną i zaczęła coś zawzięcie pisać na kartce z zeszytu. Niedługo potem wyrwała ją i dyskretnie podała do mnie. Bez chwili zawahania odwinąłem świstek i zacząłem czytać, co napisała. "Na długiej przerwie poczekaj na mnie. Musimy pogadać.". Ostatnie dwa słowa u większości ludzi wywoływały plątanine myśli, jednak nigdy u mnie, więc dlaczego teraz? Z nieznanych mi powodów serce zaczęło mi bić szybciej. Zmiąłem kartkę. Głęboki wdech i spokój. Podparłem brodę na jednej ręce i wbiłem wzrok w widok za oknem. Zapowiadał się długi dzień...


*

            Stałem oparty o jedno z wielu drzew w parku za szkołą. Miałem uniesioną w górę głowę, a pojedyncze, przedzierające się przez pożółkłe już liście drzew, promienie słoneczne muskały moją twarz. Przymrużyłem powieki i założyłem ręce na siebie, wyczekując słów dziewczyny.
            Po lekcji zaciągnęła mnie do parku, mówiąc, że jesienią niewielu uczniów tam przychodzi. Jedynie pojedyncze osoby lub szkole pary, więc będziemy mogli w spokoju porozmawiać.
            Westchnąłem ciężko.
           
- Wszystko w porządku? – zapytała ciekawskim głosem.

            Opuściłem głowę i spojrzałem na nią jednym okiem, po czym powróciłem do poprzedniej pozycji.

- Tak – odparłem krótko - Po co tu przyszliśmy?

- Chciałam z tobą porozmawiać, przecież czytałeś karteczkę.

- W takim razie mów.

            Dziewczyna usiadła na ławce i poklepała miejsce obok siebie. Leniwie otworzyłem oczy i zająłem je. Kiedy to zrobiłem, zaczęła:

- Jako, że jestem przewodniczącą, do moich obowiązków należy zorganizowanie naszej klasy na coroczny festiwal. Polega on na tym, że każda trzecia klasa przygotowuje swoje stanowisko, na którym prezentuje, co tylko im się zamarzy. Celem jest uzbieranie jak największej sumy pieniędzy na nasz bal końcowy.

- A co ja mam z tym wspólnego? – nie ukrywałem zaskoczenia.

- Chciałabym, żebyś mi pomógł. Zastanawiam się, co zrobić i to już od dłuższego czasu, ale nic nie wymyśliłam.

- Poproś Naruto…

- Ramen.

- Co? – uniosłem jedna brew ku górze, a Sakura zaśmiała się.

- On chciałby sprzedawać ramen. Chyba zauważyłeś, że bardzo go lubi. Może i zgodziłabym się na to, ale nie samo zebranie pieniędzy jest najważniejsze. Musimy też zaciekawić młodszych uczniów i przyciągnąć ich jak największą liczbę.

- Po co?

- Cóż, jeśli się uda, nasza klasa będzie mogła wybrać temat balu.

            Zerknąłem na nią. Gołym okiem widać było, że jej na tym zależy i frustruje ją fakt, że nie jest w stanie nic wymyślić… ale w czym ja mogłem pomóc, skoro sam miałem pustkę w głowie? Nie miałem pojęcia, co przyciąga uwagę zarówno chłopaków, jak i dziewczyn. Cóż, ramen Naruto nie był nawet takim złym pomysłem, jednak to spodobałoby się jedynie chłopakom. Bądź, co bądź, ale połowa szkoły to dziewczyny i z tak małą liczbą osób nie wygralibyśmy „konkursu”.
            Zacząłem uporczywie główkować nad wszelkimi formami rozrywki współczesnej młodzieży i jak na razie nic specjalnego nie przychodziło mi do głowy, a jako nastolatkowi chyba jednak powinno. To spowodowało, że począłem z kolei zastanawiać się, czy to ze mną jest coś nie tak.
            Przeczesałem włosy dłonią i odetchnąłem.

- Nadal nie rozumiem, dlaczego prosisz mnie o pomoc. Zapytaj resztę klasy.

- Myślisz, że tego nie zrobiłam? – spytała podłamanym głosem – Oni mówią, że na pewno wymyślę coś dobrego. Liczą na mnie, Sasuke, a ja nie chcę ich zawieźć, dlatego proszę...

- Niech będzie - prawie podskoczyła z radości. 

- Dziś u mnie po szkole, dobrze? - wypowiedziała dużo weselszym tonem, niż wcześniej.

- Jasne – odparłem krótko i wstałem z zamiarem odejścia, jednak powstrzymała mnie jej dłoń na moim nadgarstku. Odwróciłem się i spojrzałem w zieleń jej oczu.

- Dziękuję – szepnęła.

*



            Rozbrzmiał ostatni dzwonek. Spakowałem swoje rzeczy i przystanąłem, żeby poczekać na Sakurę. Skoro zgodziłem się jej pomóc, to pojedziemy razem do jej domu. Nie przewidziałem tylko jednego – ona zawsze wracała z Naruto. Nie chciała, żeby dziś było inaczej więc, czy tego chciałem, czy nie, jego też musiałem odwieźć.
            Wsiedliśmy w trójkę do mojego samochodu. Ku mojemu zadowoleniu, to Sakura zajęła miejsce obok, a blondyn usiadł z tyłu. Odpaliłem silnik i jechałem w stronę, jaką wskazywała mi dziewczyna, a ponieważ stanęliśmy w popołudniowym korku, nie mogłem powstrzymać się od zaczepienia Uzumaki’ego.

- Jesteś tak niezdarny, że nie umiesz prowadzić? – wypaliłem z kpiną.

- Nie muszę szpanować samochodem, jak niektórzy – odgryzł się i rozsiadł wygodniej w fotelu.

- Nikt tu nie szpanuje, młotku. Tak po prostu łatwiej się wszędzie dostać.

- Właśnie widzę – zaśmiał się – Stoimy w korku od pięciu minut, a normalnie już bylibyśmy u Sakury.

- Na pewno – zironizowałem i nacisnąłem na pedał gazu, bo samochody przed nami zaczęły przyspieszać i już po chwili wyjechaliśmy na spokojniejszą, nie zatłoczoną ulicę.

- To tu – Sakura wskazała palcem na średniej wielkości dom. Pomalowany z zewnątrz na kremowo, z brązowym dachem. Przed drzwiami były, również brązowe, schody prowadzące do czarnych, potężnych drzwi. Wokół domu rozlegał się niewielki trawnik, na którym stała drewniana, dwuosobowa huśtawka. Obok domu stał niewielki garaż z podjazdem, gdzie też zaparkowałem.
            Wysiedliśmy i zamknąłem samochód. Naruto podszedł do Sakury i uściskał na pożegnanie, po czym szepnął coś na ucho. Jednak zrobił to na tyle cicho, że nie usłyszałem. Dziewczyna poczochrała mu włosy i pożegnała się z nim. Uzumaki, wyraźnie zadowolony z siebie, odwrócił się, przeszedł na drugą stronę ulicy i… wszedł do domu?! Cholera, mieszkali naprzeciwko siebie? To chyba jakiś żart – przeszło mi przez myśl.

- Co tak stoisz, chodź – różowowłosa wyrwała mnie z chwilowego letargu. Ocknąłem się i wszedłem za nią do środka.

            Zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Był głównie w trzech kolorach: fioletowe ściany, szare meble i zielone akcenty. Usiadłem przy biurku, jednak nie dane było mi się przyjrzeć wszystkiemu dokładnie, gdyż tuż przed moim nosem wyrósł stos papierów i książek.

- Co to? – zapytałem zdziwiony.

- To dokumentacje poprzednich festiwali. Wzięłam je z biblioteki, bo mogą nam się przydać – nadal nie do końca rozumiałem, ale Sakura, widząc moją minę, postanowiła kontynuować – Zwycięskie stoiska są zawsze upamiętniane w szkolnych kronikach i mam nadzieję, że nasze też się tu znajdzie, ale na początek… chcesz coś do jedzenia? Zresztą po co pytam, pewnie tak. Poczekaj – powiedziała i chwyciła za klamkę – Zaraz przyniosę coś słodkiego – dokończyła i zniknęła za drzwiami.

            Widocznie zapomniała…

            Znów poczułem dziwne ukłucie z lewej strony klatki piersiowej. Nie pamiętała po prostu, że nie lubię słodyczy - to przecież nic wielkiego – a jednak zabolało.
            Spojrzałem na stertę papierów, żeby o tym nie myśleć i zająć głowę czymś innym. Przejrzałem pierwszą kartkę, która przedstawiała zwycięzców z tamtego roku – przygotowali naukę tańca. Poprzedni rocznik – karaoke. Co to ma być… Mnie by to zupełnie nie przyciągnęło, ale najwidoczniej innym się podobało. Do opisów dołączone były pliki zdjęć, na których wyraźnie widać było tłumy, dobrze bawiących się, nastolatków.

- Wychodzi na to, że w ogóle się nie znam… - powiedziałem sam do siebie. W tym samym czasie drzwi uchyliły się i zobaczyłem Sakurę z talerzem pełnym kanapek. Rozbawiona spojrzała na moją twarz i postawiła talerz obok papierów. Nachyliła się i zrównała swoją twarz z moją.

- Nie zapomniałabym, że nie lubisz słodyczy, głuptasie.

            Odetchnąłem z ulgą i mimowolnie się uśmiechnąłem. Pamiętała.


***

            Nie mogłam uwierzyć, że zgodził się mi pomóc. Był moją ostatnią nadzieją. Zawsze wpadał na świetne pomysły więc wierzyłam, że i tym razem uda mu się mnie zaskoczyć. Wzięłam wszystkie możliwe dokumenty dotyczące festiwalu i liczyłam, że jeszcze dziś coś wymyślimy.
            W drodze do domu, nie wiedzieć czemu, nie czułam się komfortowo. Ta dwójka razem była niczym mieszanka wybuchowa i nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpi eksplozja.
            Obydwaj byli na mnie bardzo ważni,  a nie potrafili się ze sobą dogadać. Niejednokrotnie prosiłam  Naruto, żeby pomógł zaaklimatyzować się Sasuke, ale zawsze kończyło się tak samo. Kłótnia i wzajemne obrażanie weszło im chyba w krew, bo nie potrafili bez tego żyć.
            Kiedy dojechaliśmy już pod mój dom, blondyn powiedział, że następnym razem chyba go zamorduje. Musiałam przyznać, że w samochodzie faktycznie to Sasuke sprowokował tę wymianę zdań. Pytanie: dlaczego? Chyba wszystkie kłótnie wynikały z jego inicjatywy i zdaje się, że musiałam z nim o tym porozmawiać – ale nie dziś.
            Tego popołudnia chciałam spędzić z nim trochę czasu tak, jak kiedyś. Brakowało mi go przez te dwa lata każdego dnia i choć miałam Naruto, nie potrafiłam zapomnieć wspólnie przeżytych z brunetem chwil. Dlatego też pomyślałam, że wspólna praca nad festiwalem pozwoli nam nadrobić trochę straconego czasu.
            Rozbawiło mnie zdziwienie na jego twarzy, kiedy okazało się, że nie zapomniałam o jego niechęci do wszelakich słodkości. Jak mogłabym zapomnieć! Kiedy na walentynki podarowałam mu własnoręcznie robione serduszko z czekolady, prawie zwymiotował, próbując je zjeść. Nie mogłam patrzeć, jak męczy się z połykaniem każdego kęsa, żeby tylko nie zrobić mi przykrości i powiedziałam, że mogę je dokończyć, bo uwielbiam czekoladę. Nie dało się nie zauważyć ulgi na jego twarzy.
            Uśmiechnęłam się do siebie na to wspomnienie i usiadłam na łóżku, które stało tuż obok biurka. Przeciągnęłam się i razem z Sasuke chwyciliśmy po kanapki. Czytając kolejne artykuły, znikały jedna za drugą, a kiedy już talerz pozostał pusty, położyłam się plecami na pościeli i przymknęłam oczy.

- Jestem zmęczona – ziewnęłam i przekręciłam się na lewy bok. Otworzyłam oczy i spojrzałam na pochłoniętego „lekturą” chłopaka – Która godzina?
            Spojrzał na wyświetlacz telefonu, po czym położył go na biurku.

- Już osiemnasta.

- A my nadal nic nie mamy – jęknęłam. Naprawdę myślałam, że na coś wpadniemy i już jutro będę mogła przedstawić ten plan klasie, a nic się nie ruszało.

- Kiedy właściwie jest ten festiwal? – zmarszczyłam brwi.

- Nie mówiłam? – pokręcił przecząco głową – W sylwestra.

            Już taka była tradycja naszej szkoły, że festiwal był jednocześnie imprezą dla młodych ludzi, którzy nie mieli innych planów na tę noc. Ku zaskoczeniu wszystkich, z roku na rok przybywało coraz więcej ludzi i przyjęcie cieszyło się powodzeniem.

- Wcześniej wspominałaś tylko o młodszych klasach, nie powiedziałaś, że każdy może przyjść.

- Przepraszam, Sasuke. Myślałam, że wszystko wyjaśniłam – podniosłam się i spuściłam głowę.

- Nic się nie zmieniłaś – usłyszałam nutkę rozbawienia w jego głosie – Nadal jesteś tą samą roztrzepaną Sakurą – powiedziawszy to, usiadł obok mnie.

- Ej – popchnęłam go lekko w ramię.

            Spojrzeliśmy sobie w oczy. Od tak dawna nie mogłam tego zrobić i nareszcie był na wyciągnięcie ręki. Nie znam słów, które opisałyby uczucie, jakie mi wtedy towarzyszyło.
            Utkwiłam w czerni jego oczu, która przeszywała mnie na wylot. Nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego, jak blisko znajdowały się nasze twarze. Nie dbałam o to. Miałam wreszcie swoje przyjaciela obok siebie i tylko to się dla mnie liczyło. Uśmiechnęłam się, kiedy poczułam, jak musnął palcem mój noc. Zupełnie, jak dawniej.
            Nagle coś zaświtało mi w głowie. Odsunęłam się od niego i wstałam.

- Mam pomysł – spojrzał na mnie wyczekująco – Koncert!

- Że co?

- Zrobimy koncert sylwestrowy.

            Spojrzałam na niego z błyskiem w oku. Miałam już idealny pomysł. W dodatku on mógł pomóc mi w nim, jak nikt inny. 


Od Autorki:
Przez mój brak dostępu do komputera, pisałam to dopiero dziś i nie powiem, żebym specjalnie była zadowolona, jednak... jest to przejście do kolejnego rozdziału, w którym pojawią się nowi bohaterowie i zacznie się dziać ^^ Mam w planach dużo przemyśleń Sasuke ^^

Przy okazji zapraszam na mojego drugiego bloga :) Link pod nagłówkiem :)

12 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mi się podoba! Te przemyślenia Sasuke... genialne!
    Hm... Koncert... Ciekawe co ma z tym w spólnego Sasek :D Czyżby " jestę muzykię" ? xD
    Po za tym ramen to nie głupi pomysł :D
    Jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Czekam na następny rozdział. :)

    Pozdrawiam serdecznie! ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu, koncert? ^^ Fajnie się zapowiada :] Naruto i Sasuke, jak zwykle kłótnie ^^ Cóż, w końcu to oni ^^
    Coś się zaczyna poprawiać z Sasuke i Sakurą ^^ Oby tak dalej, bo w tym opowiadaniu słodka z nich para :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejejejejejej! Weszłam zrezygnowana, jak co dzień, na listę blogów, które czytam i bach! Jest rozdział na Twoim! Jak szalona czekałam, aż strona się załaduje. Chociaż Internet działa mi szybko, ja miałam ochotę go po prostu odpiąć, bo był za wolny! :) Czekałam. Długo czekałam na ten rozdział i powiem Ci, że mnie nie zawiodłaś. Piękne opisy miejsc, świetne przemyślenia Sasuke i akcja trzymająca się kupy. Pomysłowo wplotłaś epitety Sasuke na Naruto tłumacząc, dlaczego i skąd się wzięły :) Ale, cóż. Nie mam się czego czepiać. W jednym miejscu jedynie miałaś literówkę:
    ' Obydwaj byli na (dla) mnie bardzo ważni' Ale to tak kwestią mniej ważną. Cóż mam więcej napisać... Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Zapraszam na ostatnią część partówki 'Siedem lat' :) www.touch-of-soul.blogspot.com Miłego czytania

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam!!
    Jeżeli lubisz SasuSaku, zapraszam na http://taste-the-fever.blogspot.com/
    Być może moja historia jest tym, czego jeszcze nie czytałaś.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koncert? Sylwester? Sasuke? Hmm? ;>
    Co Ty wykombinujesz, co? Ciekawość zżera mnie od środka, ale poskramiam ją, widząc, jak Sasuke stopniowo wybacza Sakurze.
    Bosko, bosko, bosko, bosko! O! Dziś będzie wazelina, a co! xD
    Krótko, bo nie mam czasu na pisanie :C
    Przepraszam i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award na blogu http://narutohinatakiarajaros.blogspot.com/ serdecznie zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam! Z racji tego, że malach-tow kończy swoją działalność, chcemy jak najszybciej uwinąć się z zamówieniami. Dlatego też w miarę możliwości czyścimy kolejkę. Aby twoje zamówienie zostało jeszcze wykonane, zgłoś się pod najnowsza notką na malach-tow.
    Pozdrawiam.
    KatD
    [malach-tow]

    PS. Proszę, aby w zgłoszeniu pod notką pojawił się nick, który widnieje w kolejce. Jeśli w zgłoszeniu nie będzie nicku z kolejki, szablon nie zostanie wykonany.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na Krytyczną Biel po odbiór zamówionego szablonu. Znajdziesz go w poście nr 108.
    Pozdrawiam Shayen.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na Krytyczną Biel po odbiór poprawionego szablonu. Znajduje się on w poście nr 111.
    Pozdrawiam, Shayen.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć nominowałam Twojego bloga do The Versatile Blogger Award 2
    więcej informacji znajdziesz tutaj: darkness-in-common.blogspot.com
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń